Skoki narciarskie.jpg

Sprawdziliśmy, jak radzą sobie nasi skoczkowie. Nie mamy dobrych wieści, to może być koniec marzeń...

Nie mamy dobrych wieści, to może być koniec marzeń

Publikacja: 26 lutego 2025
Aktualizacja: 10 kwietnia 2025
Redaktor

Z pewnością nie tak wyobrażali sobie ten sezon polscy skoczkowie. Mistrzostwa Świata w Trondheim rozpoczęły się wczoraj, a w tym sezonie jeszcze żadnemu polskiemu skoczkowi nie udało się stanąć na podium. Pomimo lekkiej poprawy względem zeszłego sezonu, końca kryzysu nie widać, a już za rok odbędą się Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Mediolanie. Jak zatem wygląda forma każdego z piątki powołanych na tegoroczny czempionat?


Skoki narciarskie.jpg
Skoki narciarskie.jpg

Sprawdziliśmy, jak radzą sobie nasi skoczkowie. Nie mamy dobrych wieści, to może być koniec marzeń

Z pewnością nie tak wyobrażali sobie ten sezon polscy skoczkowie. Mistrzostwa Świata w Trondheim rozpoczęły się wczoraj, a w tym sezonie jeszcze żadnemu polskiemu skoczkowi nie udało się stanąć na podium. Pomimo lekkiej poprawy względem zeszłego sezonu, końca kryzysu nie widać, a już za rok odbędą się Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Mediolanie. Jak zatem wygląda forma każdego z piątki powołanych na tegoroczny czempionat?

Paweł Wąsek

25-letni zawodnik z Cieszyna miał za sobą fenomenalne lato, o którym świadczy fakt, że wygrał cykl Letniego Grand Prix poprzedzający zimowe potyczki. Mógł zatem z podniesioną głową patrzeć w przyszłość.

Sezon zaczął od 14. i 23. miejsca w Lillehammer. Później głównie zajmował miejsca w drugiej dziesiątce – najlepiej mu poszło w Wiśle i Engelbergu. Na polskiej ziemi był dwukrotnie jedenasty, a w Engelbergu, kończącym III okres kampanii, powtórzył wyczyn w sobotnim konkursie, choć po pierwszej serii był na 9. lokacie. Niestety, bywały też konkursy, w których udział kończył na jednym skoku – tak było w pierwszym konkursie w Ruce, gdzie zajął ostatnie, 50. miejsce, a niedzielne zawody na Hochfirstschanze zakończył na 36. miejscu. Nikt się jednak nie spodziewał, jaki przełom nastąpi w jego formie na Turnieju Czterech Skoczni.

Turniej Czterech Skoczni

Do Oberstdorfu przyjechał jako 19. zawodnik Pucharu Świata. W Oberstdorfie po słabych treningach i kwalifikacjach (42. miejsce i rozstawienie z Karlem Geigerem) nikt nie wróżył dobrego występu. Udowodnił, że nie należy go skreślać, skacząc 137 metrów i pokonując w parze Niemca przed jego własną publicznością. Na półmetku zajmował 9. pozycję, której ostatecznie nie utrzymał – w drugiej kolejce w trudnych warunkach wylądował na 130 metrze, a w klasyfikacji wyprzedził go tylko Karl Geiger. Oznaczało to pierwszy finisz w najlepszej „10” w tym sezonie. Noworoczny konkurs w Ga-Pa zakończył na nieco niższym, 16. miejscu, co oznaczało 11. pozycję na półmetku prestiżowego cyklu. W austriackiej części turnieju zdarzały się już cuda i nie inaczej było w przypadku Pawła.

W Innsbrucku po pierwszej serii był 9. W drugiej serii popisał się i skoczył za rozmiar skoczni, co dało mu 2. pozycję, za Gregorem Deschwandenem. Nagle po jego skoku pogorszyły się warunki i kolejni skoczkowie spadali za Polaka. Skończyło się na 5. miejscu, najlepszym wówczas w jego karierze (wcześniej była to szósta pozycja)! W Bischofshofen utrzymał impet i po fantastycznych skokach zajął 8. miejsce. To nie koniec dobrych informacji. Te wspaniałe rezultaty pozwoliły mu na zajęcie 8. lokaty w końcowej klasyfikacji Turnieju Czterech Skoczni!

W Zakopanem, pomimo presji wyniku ze strony kibiców, spisał się równie wyśmienicie – w zawodach drużynowych Paweł miał 5. najwyższą notę wśród skoczków, co powtórzył w zmaganiach indywidualnych dzień później, wyrównując życiówkę! Wtedy przyszedł czas na loty – Loty, których obawiał się każdy polski kibic.

W 2014 roku w Wiśle Paweł zaliczył groźny upadek jako przedskoczek. To sprawiło, że Paweł zaczął bać się skoczni mamucich. W sezonie 2021/22, pomimo dobrej formy, opuścił ostatnie 2 weekendy sezonu rozgrywane na „mamutach” w Oberstdorfie i Planicy. Kiedy wydawało się, że wszystko idzie w dobrą stronę, przyszły zeszłoroczne Mistrzostwa Świata w Lotach w Bad Mitterndorf. 25-latek zaczął skakać coraz lepiej, jednakże w trakcie czempionatu zupełnie rozregulowała mu się technika. Po mistrzostwach nie zdobył już żadnego punktu Pucharu Świata, a pod koniec sezonu nawet został oddelegowany do Pucharu Kontynentalnego.

Obawy kibiców były więc uzasadnione. Niestety, zaczęły się one spełniać, gdyż w sobotnim konkursie lider reprezentacji nie wszedł do drugiej serii. Jak się później okazało, był to ostatni negatywny akcent weekendu. Już w niedzielnych kwalifikacjach Wąsek poprawił swój rekord życiowy o aż 9 metrów (225.5m). W samym konkursie Polak zajął najwyższe w karierze, czwarte miejsce! Ponadto, w drugiej serii Polak jeszcze bardziej wyżyłował swój rekord życiowy, lądując na 233 metrze! Wszystko zatem wskazywało na to, że pierwsze podium w karierze to kwestia czasu. Niestety, od tamtego konkursu w czołowej dziesiątce zagościł tylko raz – zajął dziewiątą lokatę w drugim konkursie w Lake Placid. Poza tym występem wszystkie konkursy skończył w 2 dziesiątce.

Na ten moment Wąsek okupuje 14. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata z 459 punktami na koncie. Skalę przełomu w tym sezonie najlepiej odzwierciedli fakt, że swój dotychczasowy najlepszy dorobek, jakim było 190 punktów w sezonie 2022/23, przebił już na początku stycznia. Brakującą wisienką na torcie jest podium PŚ, ale kto wie – może to nastąpi nie w ramach zmagań pucharowych, a w mistrzowskich?

Aleksander Zniszczoł

30-latek był upatrywany przez wielu jako nasz lider w tym sezonie. Słusznie, bowiem w zeszłym sezonie był jedynym pozytywem – cykl skończył na 19. miejscu, mając w ogólnym rozrachunku 524 punkty. Co więcej, sezon ten okrasił dwoma miejscami na podium – był trzeci w Lahti i na zakończenie sezonu w Planicy. Można było zatem się spodziewać, że tendencja wzrostowa w przypadku Aleksandra będzie kontynuowana w tym sezonie i – choć na początku sezonu były na to perspektywy – w późniejszej fazie sezonu niestety były to tylko marzenia.

Zaliczył skromny początek sezonu, bowiem w Lillehammer finiszował 23. i 25., natomiast – choć wielu to może zszokować – po raz pierwszy w karierze zdobył punkty w inauguracyjnym konkursie sezonu, bowiem najwcześniej czynił to w 4 konkursie sezonu 2014/15 (29.). W sobotnim konkursie w Ruce był 13. po spadku z jeszcze wyższej, czwartej lokaty, a w niedzielę źle wylosował na loterii wietrznej i zajął odległe, 35. miejsce. Do Engelbergu zajmował miejsca w drugiej dziesiątce zawodów, z wyjątkiem pierwszych zawodów w Titisee-Neustadt. Tam po raz pierwszy w sezonie wskoczył do czołowej dziesiątki, zajmując 9. pozycję, co dotychczas jest jego jedynym takim finiszem. Od Turnieju Czterech Skoczni bowiem zaczęły się schody.

Problemy w Turnieju Czterech Skoczni

W wyżej wspomnianym turnieju punktował… tylko raz – był 29. w kończącym cykl Bischofshofen. W Oberstdorfie zajął 36. lokatę, w Ga-Pa został zdyskwalifikowany za nieprzepisowy kombinezon, a w Innsbrucku był trzydziesty pierwszy. Co gorsza, w Zakopanem również nie punktował, a na jego ulubionych lotach, choć dwukrotnie wszedł do najlepszej „30”, były to dalekie od ideału rezultaty – 28. pozycja w sobotę i 15. w niedzielę.

W Willingen kryzys formy Zniszczoła sięgnął apogeum, bowiem były to miejsca 40. oraz 42. W Lake Placid natomiast znów dwukrotnie udało mu się zdobyć punkty – był 25. i 17. Całość składa się na 24. miejsce w klasyfikacji generalnej oraz dorobek 185 punktów.

Co doprowadziło do tak nagłego spadku formy polskiego skoczka? Trzeba rozdzielić to na 2 czynniki: mentalność i technikę.

Nie od dziś wiadomo, że 30-latek pomimo doświadczenia ma ogromne problemy mentalne. Widoczne było to już w zeszłym sezonie w Zakopanem i w Willingen – konkurs w Polsce ukończył na 11. pozycji (czwarty na półmetku), a weekend w Hesji okrasił dwoma ósmymi miejscami, choć w sobotę po pierwszej serii był trzeci, a w niedzielę był liderem z ponad 10-punktową przewagą.

W tym sezonie bywały skocznie, na których Zniszczoł brylował na treningach (Ga-Pa, Innsbruck, Bischofshofen, Lake Placid), by w konkursach wypadać mizernie – spośród 5 konkursów na tych 4 skoczniach, Polak punktował trzykrotnie, z czego najlepszym dorobkiem było 14 punktów za siedemnaste miejsce.

Aleksander Zniszczoł względem poprzedniego sezonu leci nad zeskokiem jeszcze niżej, czego skutkiem jest słabe wybicie z progu. Powoduje to jednowymiarowość zawodnika, bowiem Polak radzi sobie na ten moment tylko z wiatrem pod narty, a w przypadku powiewów z tyłu skoczni zwiastuje to katastrofę – tak było chociażby w loteryjnym konkursie w Ruce – Zniszczoł z powodu braku wiatru pod narty spadł na 104 metr i nie awansował do drugiej serii. Jeśli dwa wyżej wymienione czynniki poprawi, będziemy mieć do czynienia z pewnym punktem drużyny, co udowodnił już w zeszłym sezonie.

Jakub Wolny

Były mistrz świata juniorów z pewnością nie może zaliczyć ostatniego okresu swojej kariery do udanych. W ciągu ostatnich 2 sezonów bywały momenty, w których nie był w stanie punktować w Pucharze Kontynentalnym, a nawet był odsunięty od kadry za publiczną krytykę ówczesnego trenera kadry B, Davida Jiroutka. Solidne lato, w trakcie którego ukończył Letnie Grand Prix na 12. miejscu, była uzasadniona nadzieja na odwrócenie karty i przełom. Ten nastąpił ku naszemu zaskoczeniu bardzo szybko.

29-latek nie zmieścił się w pięcioosobowym składzie na inaugurację sezonu, ale w obliczu katastrofalnej dyspozycji Macieja Kota wskoczył do kadry już na drugi weekend kampanii w Ruce. Tam się jednakże nie popisał – sobotę zakończył na odległym, 42. miejscu, a w niedzielę został zdyskwalifikowany w kwalifikacjach. Nikt jednak nie przypuszczał, że już w Wiśle będziemy mieć do czynienia z zupełnie innym skoczkiem. Wolny został bowiem uwzględniony w szerokiej grupie krajowej, która występowała w obu konkursach.

Jego odległość z pierwszej serii sobotnich zawodów nie powalała – jedynie 116 metrów mogło wskazywać na kolejną kompromitację Polaka, gdyby nie fakt, że dostał na tyle ogromną rekompensatę za wiatr, że po skokach 50 zawodników plasował się na 27. miejscu. Oznaczało to pierwsze punkty od… 988 dni, konkretnie od Planicy w 2022 roku, kiedy to był piętnasty. Ostatecznie sobotę zakończył z 26. miejscem na koncie. Niedziela była jeszcze lepsza – nie dość, że zajął 18. pozycję, to zapracował sobie na wyjazd do Titisee-Neustadt.

Decyzja ta okazała się strzałem w dziesiątkę Thomasa Thurnbichlera, bowiem Polak w niedzielnym konkursie zajął ósme miejsce, kończąc zawody w czołowej dziesiątce po raz pierwszy od… stycznia 2021 roku, kiedy zajął 9. miejsce. Co jeszcze ciekawsze, uczynił to także w Titisee-Neustadt i także w niedzielę.

Niestety, od Engelbergu do Lake Placid spośród 13 konkursów indywidualnych punktował tylko w sześciu. Duży wpływ na taki stan rzeczy miały osłabienie organizmu z powodu choroby w trakcie Turnieju Czterech Skoczni oraz bolesny upadek na treningu w Zakopanem. Najlepszy wynik zanotował w drugim konkursie w Lake Placid – zajął wówczas wysoką, 13. lokatę.

Do tej pory mistrz świata juniorów z 2014 roku zgromadził 105 punktów, co pozwala mu na zajmowanie 33. pozycji w Pucharze Świata. Patrząc jednak na ostatnie 2 sezony, Polak musi być z siebie zadowolony, a my z niego, tym bardziej, że ciężka praca i wytrwałość zaowocowały powołaniem na mistrzostwa w Norwegii.

Dawid Kubacki

Mistrz świata indywidualnie, zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni, brązowy medalista Igrzysk Olimpijskich – można tak wymieniać w kółko. Nowotarżanin to jeden z najwybitniejszych polskich skoczków w historii. Niestety, jego sukcesy to przeszłość. Po katastrofalnym sezonie 2023/24, w którym tylko raz osiągnął czołową dziesiątkę, Dawid miał nadzieję na przełamanie – szczególnie po dobrym okresie letnim, który 34-latek okrasił ósmym miejscem w klasyfikacji generalnej Letniego Grand Prix.

Sezon zaczął słabo – od 26. i 33. miejsca w Lillehammer. W pierwszym konkursie w Ruce powtórzył ostatni rezultat – 33. miejsce, natomiast dzień później wylosował szczęśliwie i zamknął czołową dziesiątkę w jednoseryjnych zmaganiach. Na rodzimej ziemi był 25. i 19. Wydawało się, że były mistrz świata łapie formę. Nic bardziej mylnego.

Problemy w Titisee-Neustadt i Turniej Czterech Skoczni

Z Titisee-Neustadt wrócił bez punktów, co poskutkowało wykluczeniem z kadry na zawody w Engelbergu w celu spokojnego treningu. Wrócił jednak na Turniej Czterech Skoczni w miejsce przeciętnie spisującego się Kamila Stocha. Tym razem jednak zdecydował się w pełni zaufać trenerowi Thurnbichlerowi, gdyż w przeszłości bywały z tym problemy.

Choć Turniej zaczął katastrofalnie, gdyż nie przeszedł kwalifikacji na Schattenbergschanze, ze skoku na skok prezentował się lepiej. W Ga-Pa do konkursu już wszedł, choć nie udało się finalnie zdobyć w nim punktów. Nastąpiło to jednak już 3 dni później w Innsbrucku, gdzie zajął 26. pozycję, a w Bischofshofen zrobił to ponownie, tym razem kończąc zawody na 28. miejscu.

Lepsze wyniki w Willingen i Lake Placid

Po kolejnych zdobytych punktach w Zakopanem, odpuścił weekend z lotami w Oberstdorfie, aby wrócić w Willingen w jeszcze lepszej formie – zajął 14. i 22. miejsce. Dwukrotnie punktował także w Lake Placid, gdzie był 20. i 29., a lot do Sapporo – podobnie jak Zniszczoł i Wolny – odpuścił i wrócił do kraju.

Pomimo że w ogólnym rozrachunku wygląda to jeszcze gorzej – zdobył 102 punkty do klasyfikacji i zajmuje 34. miejsce – nie można nie zauważyć tendencji wzrostowej Polaka, co pozwala wierzyć na jeszcze lepszą końcówkę sezonu oraz że da nam dużo jakości na Mistrzostwach Świata.

Piotr Żyła

Piotr Żyła w tym roku skończył 38 lat, a pomimo tego do Norwegii przyjechał jako dwukrotny i panujący mistrz świata z normalnej skoczni. Niestety, na tym się kończą pozytywy. Notuje najsłabszy sezon od kampanii 2015/16, kiedy to uzbierał tylko 89 punktów. Ponadto, na początku sierpnia musiał się poddać zabiegowi artroskopii stawu kolanowego, co zaburzyło przygotowania do nowego sezonu, bowiem do treningów wrócił pod koniec września.

Początek sezonu i rehabilitacja

To spowodowało, że sezon dopiero zaczął na skoczni im. Adama Małysza. Tam, lekko mówiąc, spisał się przeciętnie – sobotnie zmagania zakończył na 35. miejscu, a w niedzielę zdobył pierwsze punkty w tym sezonie, zajmując 26. pozycję. To nie wystarczyło jednak na przepustkę do Titisee-Neustadt, w związku z tym został oddelegowany do Pucharu Kontynentalnego w Ruce, gdzie ostatni raz wystąpił w lutym 2016 roku. Tam zajął 13. i 4. miejsce, dzięki czemu udało mu się wskoczyć do składu na Engelberg, w miejsce słabo spisującego się Kubackiego.

Problemy w Engelbergu i Turniej Czterech Skoczni

Sobotnie zmagania w Engelbergu zakończyłby na 10. miejscu, gdyby nie dyskwalifikacja za zbyt duży kombinezon. W niedzielę było nieco gorzej, ale i tak 17. miejsce w obliczu wcześniejszej operacji nie było powodem do krytyki. Otrzymał powołanie na Turniej Czterech Skoczni, co z perspektywy czasu okazało się błędem.

Podobnie jak Zniszczoł, mistrz świata punktował tylko raz – był 29. w Garmisch-Partenkirchen. Resztę konkursów kończył w ostatniej, piątej dziesiątce. Poskutkowało to absencją podczas weekendu na rodzimej skoczni w Zakopanem.

Wyniki w Willingen i Lake Placid

Pauza nie trwała jednak długo, gdyż wrócił do składu już na loty w Oberstdorfie w miejsce Dawida Kubackiego. Tam pokazał dobre skoki i zakończył konkursy na 17. i 18. miejscu. W Willingen poradził sobie nieco gorzej – w sobotę zajął 28. miejsce, a w niedzielę 48. miejsce. Schemat ten powtórzył w Lake Placid, gdzie też punktował tylko raz – był 18. w drugim konkursie. Żyła również zdecydował się odpuścić weekend w Sapporo, by przygotować się do obrony złotego medalu.

Na ten moment w dorobku 38-latka znajdziemy 66 punktów, co daje mu 39. pozycję w klasyfikacji generalnej cyklu. Obrona złota wywalczonego w Planicy wydaje się zatem niemal niemożliwa, ale w skokach narciarskich wszystko się toczy do ostatniego skoku.

Szymon Wietek

Redaktor

O redakcji KlubySportowe.pl

Zespół redakcyjny portalu KlubySportowe.pl to grupa ekspertów z pasją do sportu, która od lat dostarcza sprawdzonych i wartościowych informacji o klubach sportowych w całej Polsce. Nasza wiedza i doświadczenie w dziedzinie sportu pozwalają nam na tworzenie wiarygodnych i aktualnych materiałów, które pomagają entuzjastom różnych dyscyplin sportowych w znalezieniu idealnego miejsca do treningu. Regularnie aktualizujemy bazę klubów, aby sprostać oczekiwaniom zarówno początkujących, jak i doświadczonych sportowców. Dzięki nam, odkrycie nowego klubu sportowego staje się prostsze i bardziej satysfakcjonujące.

Czytaj więcej o portalu